Ilekroc przejezdzalam obok stacji Notting Hill Gate moj wzrok przyciagalo jedno miejsce. Swiecace rozowym neonem Recipease, w ktorego wnetrzu dostrzec mozna bylo szereg bogato zastawionych, drewnianych polek i duzy, mietowy skuter. Kilka razy porobowalam zmolestowac Marka, zebysmy sie tam wybrali i mogli przekonac sie co to za miejsce. Niestety zawsze bylo nie po drodze i ostatecznie trafialismy gdzies indziej.
Wczoraj na moja propozycje stestowania miejsca przystala Maggie, ktora serdecznie pozdrawiam. :) Okazalo sie, ze Recipease to nic innego jak jeden z projektow Jamiego Oliviera laczacy w sobie kafejke, sklep i szkole gotowania! Oczywiscie jak na fanki kulinarnych doznan przystalo w naszych glowach szybko zrodzil sie pomysl zapisania sie na jeden z oferowanych kursow. Moze, ktoras z was tez bylaby chetna? Wtedy moznaby wybrac sie wieksza grupa! Pelna oferte znajdziecie tutaj.
Nasza wizyte zaczelysmy od zwiedzenia parteru. To tutaj miesci sie szkola gotowania i sklep. Na samym srodku pomieszczenia wydzielony jest spory kwadrat z blatami i plytami grzewczymi, gdzie uczestnicy kursow z wielkimi usmiechami na twarzach kroja, mieszaja, smaza, dusza, doprawiaja! Cos wspanialego! Mozna przystanac, poobserwowac, moze cos podpatrzyc. A jak juz sie znudzimy, to dookola mamy pietrzace sie po sam sufit polki z gadzetami i lady z pysznosciami.
Po zakupach natomiast mozna w koncu udac sie na 1 pietro, napic sie piwa z Camden Town i przekasic cos malego. Niestety ich wieczorne menu (od 17-do 21) jest dosc ubogie. Zalowalysmy z Maggie troche ze nie mozemy sprobowac ich lunchowej oferty, ale na pewno udamy sie tam po raz kolejny zdecydowanie wczesniej. Wczoraj ostatecznie skusilysmy sie na summer rolls'y i pieczywo czosnkowe.
Summer Rolls to nic innego jak wietnamskie "roladki" z papieru ryzowego, makaronu ryzowego, odrobiny warzyw i krewetek. Przepis znajdziecie tu. Musze przyznac, ze byl to moj dopiero drugi raz z krewetkami i o ile ostatnim razem nie przekonaly mnie do siebie, tak jako skladnik summer rolls'ow mi smakowaly. W najblizszym czasie postaram sie przygotowac je sama i na pewno podziele sie z wami efektami.
Jelsli chodzi o samo Recipease to uwazam, ze jest miejsce warte uwagi nie tylko dla fanow Jamiego, ale dla wszystkich, ktorym znudzily sie juz klasyczne kafejki i restauracje. Szczerze polecam!
Faktycznie fajne miejsce :) Ja chetnie wybralabym sie tam na brunch/lunch w ktorys weekend i przetestowala "dzienne" menu, ktore zapowiada sie swietnie!
OdpowiedzUsuńA na kurs tez jestem chetna :)
Ach ten Londyn! fajnie macie:) A lokal zaiste ciekawy;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Edynburga;)
wooow, ale super miejsce:) zazdroszcze Wam takiego kursu :)
OdpowiedzUsuńo rany uwielbiam Jamie'go :)) Szkoda że mam tak daleko na ten kurs bo chętnie bym się z wami wybrała :) pozdrówka!!!
OdpowiedzUsuń