środa, 7 listopada 2012

Od tajwanskich nalesnikow po belgijska czekolade. World Travel Market 2012.




Od poniedzialku pracuje na trwajacych 4 dni swiatowych targach turystycznych w Londynie. Zeby dojechac  na 9 do polozonego na drugim koncu miasta centrum ExCel wychodze z domu o 7:30. Spiaca, zmarznieta. Najpierw 10 minut pieszo, potem 40 minut metrem na Tower Hill, kolejne 20 w DLR zeby dostac sie na Custom House. Wysiadam i  maszeruje z reszta oplakietkowanego tlumu. Skanuje moja plakietke z tytulem: Exibitor. Wchodze. Nie jestem juz w Londynie. To raczej cos jak w 8 godzin dookola swiata. Izraelczycy grajacy na bebenkach. Tajwanczycy odprawiajacy dziki pochod w  kolorowych strojach, otoczeni tulipanami Holendrzy, pijacy wodke Rosjanie i podajacy tokaja Wegrzy.Kazdy kraj ma swoje stanowisko, gdzie prezentuje to co dla niego najbardziej charakterystyczne i to z czym chce by go kojarzono. Nasza firma cateringowa obsluguje oczywiscie stanowisko polskie. Oferujemy caly szereg polskich pysznosci od ptasiego mleczka i kukulek, przez bigos, pierogi i zurek po Zywca i Miod Pitny. 

Ku zaskoczeniu (i zapewne zasmuceniu) obcokrajowcow zabraklo u nas wodki. Polska kuchnia chyba jednak sprytnie zapelnia luke bo wszyscy odchodza od nas zadowoleni. Mnie osobiscie na polskim stanowisku najbardziej podobaja sie ubrane w sredniowieczne suknie dziewczyny z Torunia, ktore nieustannie przez 8 godzin lepia i pieka tradycyjne pierniki. Pachnie i wyglada to po prostu cudnie!

Wyspy Kanaryjskie

Andora

Izrael

Holandia

Las Vegas

Ekwador
Irak
Uzbekistan
O jedzeniu: 
Przerwy na doglebne zwiedzenie targow mam niestety niewiele i dlatego tez nie dane mi jest sprobowac wszystkich oferowanych pysznosci. Chociaz z tego co widzilam to polskie stanowisko serwuje zywnosci zdecydowanie najwiecej i nasza oferta jest najbardziej zroznicowana. Wiekszosc krajow na stolkiach poustawniane ma jedynie cukierki i ciasteczka. 
Tak naprawde z cieplych dan udalo mi sie do tej pry jedynie sporobowac mini-kawalek wloskiej pizzy i tajwanskiego nalesnika. O pizzy nie bede raczej pisac, bo wiadomo wloska pizza jak to wloska pizza, bezapelacyjnie pyszna. Tajwanskie nalesniki natomiast piekla pani z zalozona na usta i nos maseczka. Niestety nie mialam czasu zeby zaobserwowac caly proces ich pieczenia, ale przypominalo to przyrzadzanie paczkow w paczkownicy. Efektem koncowym bylo grube ciasto nalesnikowe wyplenione waniliowym budyniem. W Tajwanie udalo tez mi sie sprobowac kruchych ciasteczek z nadzieniem ananasowym. 
Panstwa afrykanskie na swoich stanowiskach maja sporo roznorodnych, przyprawianych, kolorowych orzechow, co wyroznia je od podajacych czekoladki Europejczykow i Amerykanow. 
W Belgii z Kasia (dziewczyna, ktora ze mna pracuje) mialysmy okazje wczoraj wziac udzial w chocolate experience. Polegalo to na tym ze steward nakladal  niewielka ilosc sproszkowanej czekolady na male plastikowe urzadzenie po czym wystrzeliwal ja prosto do naszych nosow. To bylo jak nagle uderzenie bardzo roznorodnych smakow odczuwanych bezposrednio w mozgu. Potem dostalysmy po kawalku tej samej, ale juz przygotowanej do spozycia czekolady i smakowala ona zupelnie inaczej niz ta sproszkowana. 


Pieczone pierogi i zurek.



Chocolate experience, Belgia.

Torunskie pierniki


Tajwanski nalesnik.

Tajwanskie ciasto z ananasem.
O piciu:
Moim faworytem podczas ostatnich 2 dni byly drinki z Becherovki, soku pomaranczowego i syropu cynamonowego serwowane przez Czechow. Bardzo przyjemny, lekki jesienny drink, ktorego polecam wszystkim fanom cynamonu. 
Mialam okazje tez sprobowac bialego, beligisjkiego piwa Hoegaarden, ktore szczerze zachwycilo mnie swoja bardzo jasna barwa. Jako fanka wina bylam jednak zdecydowanie bardziej zainteresowana tym trunkiem. Skusilam sie wiec na lampke bialego wina z Rosji oraz Wietnamu. Niestety rosyjskie wino zostalo mi przyniesione i nie mialam okazji zobaczyc butelki i nazwy, a wietnamskie stalo juz ponalewane w kieliszki. Oba wina byly bardzo podobne w smaku i nie oczarowaly mnie niczym. Ot, polwytrawne, mlode, owocowe wina. 
Zdecydowanie zaskoczyl mnie jednak widok mini-stoiska z polskim winem, ktore rozlozono wczoraj wieczorem i egzystowalo przez zaledwie godzine. Pan serwowal wino z winnicy Comte, ktora jest wlasnoscia jego przyjaciela. Na targi udalo mi sie dostac zaledwie kilka butelek czerwonego wina, ktore serwowane bylo w kieliszkach do wodki. Wino bylo bardzo cierpkie i ziemniste, ale przyjemnie bylo sprobowac wina wyprodukowanego w Polsce. Cena jednej butelki to 40zl, jednak z tego co sie dowiedzialam nie da sie go praktycznie nigdzie poza winnica dostac. 
Na koniec chcialabym wspomniec jeszcze o pysznej tajwanskiej, zielonej herbacie Chun Mee, ktora podano mi w fantastycznym, malym naczynku, ktore potem moglam zatrzymac. 
Wspaniala przygoda taki World Travel Market!


Biale piwo, Belgia



Wegry
Serbia

Rosja

Lotwa



13 komentarzy:

  1. niesamowita sprawa takie targi, uwielbiam tego typu wydarzenia! u nas w lato bylo cos podobnego, ale niestety nie bylo polskiego stoiska,a szkoda, bo mamy przeciez duzo do zaprezentowania.
    Co do belgijskiego piwa i czekoladek, mialam okazje sprobowac kilka razy na miejscu i byly naprawde cudowne, ogolem belgijskie specjaly sa w moim rankingu bardzo wysoko. Uwielbiam ten kraj.

    Bardzo ciekawy wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaraz, zaraz, ty mieszkasz w Londynie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No prosze! To moze wyskoczymy gdzies na kawe ktoregos pieknego dnia? :)

      Usuń
    2. Pewnie! bardzo chetnie! gdzie mieszkasz? :) ja w Acton Town.

      Usuń
    3. Ja na drugim koncu miasta, a konkretniej na Woolwich. Ale pracuje w centrum, niedaleko Farringdon.
      Hmm... Masz jakies plany na sobote? Moze Borough Market?

      Usuń
    4. dobry pomysl:) ale kurcze w ta sobote niestety nie moge bo jestem w pracy caly dzien, mam wolny piatek ewentualnie, co ty na to? :)

      Usuń
    5. Cholercia, w piatek z kolei ja w pracy. Chyba, ze jakas kawa po pracy, czyli po 16:00. Odezwij sie na mejla (m.sychta@gmail.com) :)

      Usuń
  3. Ach, chciałabym być na takim targu :) Uwielbiam poznawać inne kraje od tej kulinarnej strony, to zawsze inspirujące doświadczenie.

    OdpowiedzUsuń
  4. To miejsce ma swój klimat, każda impreza się tam udaje :) Ostatnio byłam na Boat show na początku roku :) Pyszne te twoje zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. slyszlam wlasnie ze boat show jest naprawde super! pozdrawiam

      Usuń
  5. maaaatko.. Ale cudnie tam musi być! Aż ci zazdroszczę, tyle kultur w jednym miejscu.. mega! ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. świetna sprawa takie targi
    a te kubeczki polskie mijam na nowym świecie i każdego dnia zastanawiam się, czy sobie nie kupić do domu:)
    życie & podróże
    gotowanie

    OdpowiedzUsuń